W tym odcinku:
Poznaj także fragmenty e-booka, które wprowadzą Cię w świat podcastów "Lean Management po polsku":
"Dobry konsultant nie przychodzi po to, żeby znać Twój produkt. On przychodzi po to, żeby zrozumieć Twój proces."
"Te rzeczy, które dla wszystkich w formie były normalne, dla kogoś z zewnątrz aż rzucały się w oczy."
Zapraszamy do odsłuchania!
Wygląda ładnie, ale życia tam nie ma.
Konsultant nie naprawi Twojej firmy. Może pomóc, przyspieszyć, uporządkować to, co już zacząłeś, ale nie przejmie odpowiedzialności za zmianę, której sam nie jesteś gotów unieść.
Prawda jest taka: każda zmiana organizacyjna zaczyna się od zmiany osobistej.
„Lin Management po polsku” – podcast dla wszystkich, którzy chcą usprawniać swoje procesy i zarabiać dzięki temu pieniądze.
Obserwuj nas i zainspiruj się do działania.
Cześć! Witam Cię w kolejnym odcinku. Dziś opowiem historię, która wydarzyła się naprawdę – w konkretnej firmie, choć mogła zdarzyć się w setkach innych w całej Polsce.
Wojtek, dobrze zbudowany facet przed czterdziestką, prowadził niewielką firmę produkcyjną w województwie łódzkim. Typowy przykład właściciela, który sam zaczynał na produkcji – zna ludzi, zna maszyny, zna produkt jak Adam Małysz swoje narty.
Przez lata szło mu całkiem nieźle, ale w pewnym momencie coś zaczęło się psuć.
Niby były zamówienia, niby wszystko działało, a jednak rentowność spadała. Z miesiąca na miesiąc mniej zostawało na koncie, rosła liczba reklamacji, a stres i pożary – dosłownie i w przenośni – stawały się codziennością. Wojtek czuł, że wymyka mu się to spod kontroli.
Próbował ratować sytuację sam. Później włączył pracowników, dorzucił premie. Ale to wszystko było jak plaster na otwartą ranę. Po kilku miesiącach szarpaniny usiadł i powiedział:
„Dość. Trzeba kogoś zatrudnić. Kogoś, kto się na tym zna.”
Wyobrażał to sobie trochę jak w telewizyjnych rewolucjach w kuchni – ktoś wpada, pokrzyczy, przestawi parę rzeczy, powiesi nowy plakat i nagle wszystko działa jak Starlinki Elona Muska: błyszczy, świeci i zarabia.
Na początku współpraca wyglądała obiecująco: spotkania, obserwacje, mapowanie procesów. Konsultant mówił rzeczy sensowne. Ale po miesiącu, dwóch – zaczęły się problemy.
Pracownicy się wycofywali, a Wojtek coraz częściej słyszał:
„Po co to zmieniać?”, „To i tak nie przejdzie.”, „Znowu jakieś akademickie teorie.”
W pewnym momencie Zbyszek, szef produkcji, powiedział wprost:
„Żaden pajac w marynarce nie będzie mi mówił, jak się robi robotę.”
I to był moment przełomowy.
Plan był, ale nikt go nie realizował. Zmiany utknęły w miejscu, atmosfera zgęstniała jak grochówka w kuchni polowej.
Wojtek – wcześniej pełen nadziei – czuł tylko frustrację. W końcu wszystko wróciło do stanu „sprzed rewolucji”, a w firmie padło klasyczne zdanie:
„Ci konsultanci tylko biorą kasę i nic nie robią. Jeszcze obiad im trzeba zamawiać.”
Nie.
Czy ten konkretny był niekompetentny? Nie sądzę.
Problem był głębszy.
Nie chodziło o to, co mówił konsultant, tylko o to, czy firma była gotowa, by go naprawdę usłyszeć.
Bo współpraca z konsultantem to nie zakup usługi. To proces zmiany. A każda zmiana wymaga czegoś więcej niż faktura i harmonogram.
Wielu właścicieli firm traktuje konsultanta jak serwisanta do maszyny:
„Coś się zacina? Wzywamy fachowca.”
Ale firma to nie tokarka. Ludzie to nie podzespoły. Przywództwa, zaufania i charyzmy nie da się „naładować jak akumulatora”.
Konsultant może zobaczyć, doradzić, zaproponować. Ale nie zrobi za Ciebie tego, co najważniejsze – nie zbuduje autorytetu, nie podejmie trudnych decyzji, nie zmieni kultury organizacyjnej.
Gotowość nie oznacza posiadania budżetu.
Nie oznacza nawet posiadania problemu.
Oznacza gotowość na uczciwe spojrzenie na siebie – na swój zespół i swój styl zarządzania.
Bardzo często słyszę:
„U nas to ludzie są nieogarnięci, trzeba ich trochę ogarnąć.”
Albo: „Potrzebujemy procedur, bo oni sami nie myślą.”
I już wtedy wiem, że najtrudniejsza rozmowa nie będzie z pracownikami, tylko z właścicielem. Bo prawdziwa zmiana zaczyna się od góry.
Jeśli bierzesz trenera, żeby schudnąć, ale nie zmieniasz diety i nie masz czasu na trening, to po miesiącu powiesz: „Trener się nie sprawdził.”
Ale to nie trener był problemem – tylko Twoja gotowość.
Z konsultantem jest dokładnie tak samo.
Zrozumienie, skąd biorą się nieporozumienia, to pierwszy krok do uniknięcia porażki.
Częsty błąd.
Właściciel mówi: „Nie mamy czasu, proszę to ogarnąć.”
Brzmi logicznie, ale nie działa.
Zmiana organizacyjna to nie zlecenie na stronę internetową. To proces, który musi być Twoim procesem – osadzonym w Twoich wartościach, zespole i stylu zarządzania.
Bez tego nawet najlepsze procedury będą martwym dokumentem, a ludzie będą czekać, aż „gość w garniturze sobie pójdzie”.
Klasyk przed audytem, wizytą klienta czy sprzedażą firmy.
Efekt? Malowanie trawy. Tablice, harmonogramy, kolorowe oznaczenia – a pod spodem nikt nie wie, o co chodzi.
Jak powiedział jeden z moich klientów:
„To jest jak malowanie trupa – wygląda ładnie, ale życia tam nie ma.”
Brutalne, ale prawdziwe.
Nie musi.
To nie zakup sprzętu do siłowni, który ćwiczy za Ciebie. Konsultant nie ma czarodziejskiej różdżki.
To Ty tworzysz efekty.
Konsultant może przyspieszyć, pokazać, skrócić drogę. Ale bez Twojego zaangażowania nic się nie zmieni.
Zanim zaprosisz konsultanta, zadaj sobie te pytania.
Paweł, właściciel firmy produkującej komponenty z tworzywa, zamiast od razu zatrudnić konsultanta, najpierw przygotował grunt.
Sam przeszedł szkolenia z podstaw Lean, wprowadził 5S, napisał instrukcje.
Dopiero wtedy zaprosił konsultanta.
Efekt?
W ciągu trzech miesięcy wdrożyli realne zmiany: skrócili przezbrojenia, wprowadzili odprawy, pomiary, wizualne wskaźniki.
Po pół roku Paweł powiedział:
„To była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć – ale tylko dlatego, że wcześniej zrobiłem dobrą robotę u siebie.”
Darek, właściciel firmy stalowej, też chciał zmian. Ale powiedział:
„Nie mam czasu, niech ktoś to ogarnie.”
Konsultanci przyjechali, zrobili audyt, warsztaty – ale nikt ich nie słuchał. Brygadziści lekceważyli zalecenia, pracownicy robili po staremu, a Darek był zajęty gaszeniem pożarów.
Po dwóch miesiącach współpraca utknęła. Darek podsumował:
„U nas po prostu nic się nie da zmienić.”
Prawda była inna – nikt nie był gotów się zmieniać.
Nie branża, nie konsultant, nie narzędzia.
Postawa właściciela i przygotowanie gruntu.
Paweł był częścią zmiany.
Darek chciał, żeby ktoś zrobił to za niego.
Zapamiętaj jedno:
Konsultant nie naprawi Twojej firmy.
Może pomóc, przyspieszyć, ułożyć to, co już ruszyłeś – ale nie przejmie odpowiedzialności za zmianę, której sam nie jesteś gotów unieść.
Gotowość do pracy z konsultantem nie zaczyna się od budżetu, tylko od postawy.
Od pytania: „Czy jestem gotów być liderem tej zmiany?”
Jeśli czujesz, że coś się nie klei, masz chaos, zmęczony zespół i coraz więcej ognisk zapalnych – nie zaczynaj od konsultanta.
Usiądź.
Zadaj sobie pytanie:
„Czy ja – właściciel, lider – jestem gotów na zmianę i gotów za nią stanąć?”
Jeśli nie – poukładaj podstawy: zespół, odpowiedzialności, wartości, codzienną dyscyplinę.
Bo tego za Ciebie nikt nie zrobi.
Ale jeśli czujesz, że to już ten moment – działaj.
Wybierz konsultanta, który nie sprzedaje gotowych rozwiązań, tylko pomaga zrozumieć, jak myśli Twoja firma.
Tak właśnie działa Instytut Doskonalenia Produkcji.
Jeśli ten odcinek dał Ci coś do myślenia – świetnie.
A jeśli chcesz porozmawiać o swojej sytuacji, zapraszam.
Umów się na bezpłatną konsultację – czasem jeden dobry telefon potrafi zaoszczędzić miesiące frustracji.
Dzięki, że byłeś (lub byłaś) dziś ze mną.
Do usłyszenia w kolejnym odcinku.
Jeśli chcesz uporządkować tę wiedzę, sięgnij po książkę „Lean Management po polsku” albo „Jeśli nie Lean, to co?” – o mojej autorskiej koncepcji Good Sense Management.
Dobrej lektury.
Przekaż kontakt do siebie w tym formularzu. Następnie umówimy się na bezpłatną konsultację, która trwa około 30 minut. Podczas niej omówimy problemy i wyzwania, z jakimi się mierzysz. Wyznaczymy główne cele, z którymi możemy pomóc. Po rozmowie przedstawimy plan Warsztatu, który jest początkiem naszej współpracy.