Work-life balance to mit?

Natknąłem się na artykuł, w którym wyczytałem, że polscy pracownicy nie są tak produktywni, (...)

Natknąłem się na artykuł, w którym wyczytałem, że polscy pracownicy nie są tak produktywni, jak zachodnioeuropejscy. Przytoczono liczby, z których wynikało, że wypracowujemy mniej niż nasi koledzy zza Odry. Niektóre firmy eksperymentują ze skróceniem godzin pracy. Microsoft w Japonii, Toyota w swoim szwedzkim biurze i niektóre firmy usługowe przeprowadziły eksperymenty, w wyniku których skrócono czas pracy poprzez wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy, czy też sześciogodzinnego dnia pracy. To znacznie uszczęśliwiło pracowników, koszty zużycia mediów były niższe, a wyniki utrzymano na tym samym poziomie, czyli produktywność wzrosła.Konkluzja jest taka, że Polska jest w ogonie Europy, bo nie jesteśmy tak produktywni jak inni. Zadałem sobie pytanie czy tak naprawdę jest i dlaczego.

Widziałem wiele „dobrze zorganizowanych” zakładów w Europie i nie było „wow!” Wybrałem się nawet na wycieczkę do pewnej wzorcowej fabryki motoryzacyjnej ustalającego trendy na rynku producenta. Przez 5 godzin obserwacji pracownicy zmontowali dwa (sic!) samochody a ich sposób pracy przypominał mi zakład wulkanizacyjny, w którym kiedyś zgubiono śruby do kół podczas wymiany opon w moim aucie.Zastanawiam się, dlaczego europejskie firmy przenoszą produkcję do Polski. Żeby tracić pieniądze? Może ich misją jest wspierać biedniejsze i bardziej nieporadne społeczeństwa wspaniałomyślnie dzieląc się z nimi wypracowanym na Zachodzie zyskiem?

A może jest tak, że firmy produkcyjne w Polsce produkują tanio rzeczy, których nie chce się produkować firmom zachodnim na zużytych przez wiele lat maszynach? Może oznacza to częstsze przezbrojenia, wyższą awaryjność, gorszą organizację i konieczność zakupu surowca u ojców założycieli z podwójną marżą? Zastanawiam się, dlaczego Volkswagen, Mercedes, Stellantis i inne tuzy inwestują w nowe fabryki Polsce. A może transferują zyski albo sprzedają usługi i towary po cenach transferowych, przyklejając metkę „made in Europe” i uzyskując wyższe marże?Są jeszcze typowo polskie firmy, które rosły od zera.

Przedsiębiorczość polska na poważnie to raptem 30 ostatnich lat. Jest sporo do zrobienia w kwestii organizacji. Jest dużo do zrobienia w kwestii mentalności. Ale z czym chcemy się mierzyć? Czy możemy porównywać się do firm niemieckich, francuskich, włoskich, czy nawet hiszpańskich, którymi kierują już piąte pokolenia właścicieli? Najlepiej porównywać się z samym sobą, a tu skok jest ogromny. Przeskoczyliśmy z garaży do wielkich hal.Może zatem wygrywamy ten wyścig? Podczas gdy Belgowie, Niemcy tracą pracę albo oddają ją obcokrajowcom, Polacy znajdują zatrudnienie i rynek rośnie. Płace w Polsce rosną. Kompetencje i umiejętności polskich pracowników są stale rozwijane a koledzy zza Odry cenią nas za kreatywność, nieszablonowe podejście i etos pracy. Może więc produktywność nie jest tą najwyższą wartością?

Sukcesem opisanym w artykule jest skrócenie czasu pracy w firmie. To tak jakby ta praca była przekleństwem, jakimś niechcianym zajęciem wykonywanym z musu. Przecież małe dziecko nie porzuca samo z siebie zabawy po określonym czasie, tylko wtedy, kiedy się zmęczy. Cały ten work-life balance to jakieś marzenia niewolnika. To było może dobre 20 lat temu, kiedy gospodarka rosła w tempie Starlinka i trudno było za nią nadążyć. Ale świat się zmienił. Tak, niektórzy faktycznie są pod kreską. Ale to ich wybory. Spotkałem planistę, który przez 3 miesiące nie pojawił się w firmie ani na jeden dzień i na pytanie „czemu?” odpowiedział, że lekarz zabronił mu pracować.

Ale on ma hobby – kolekcjonuje stare samochody i motory i z tego się nie utrzyma. Markuje więc pracę, żeby finansować swoje hobby. Może tu jest problem? Ludzie myślą, że coś muszą. Idą do pracy jak do obozu i czują się nieszczęśliwi. A potem wracają do domu i już są szczęśliwi?Światowy wskaźnik szczęścia pokazuje, że na pierwszych 40 miejscach nie ma żadnego państwa z grupy G8. Niemcy są na czterdziestym pierwszym. Może więc o szczęściu nie decyduje produktywność? Może to jakiś fetyszyzowany mit? Może trzeba oddać głupie zajęcia robotom i zająć się tym, co lubimy najbardziej? Nie każdy może pracować z pasją. Ale każdy może znaleźć pracę, która daje mu szczęście. Koniec. Kropka.Tak na marginesie, produktywność to nie efektywność. Lis nie buduje nor, a jednak ma gdzie spać. Efektywność polega na tym, że jesteśmy sprawni. Dziś to oznacza elastyczność i umiejętność dostosowania się. A w tym zachodnie społeczeństwa są znacznie gorsze. Instytut Gospodarki i Nauk Społecznych szacuje, że w latach 2008-2017, we Francji przepadło średnio 118 dni na tysiąc zatrudnionych z powodu strajków, w Danii – 116 a w Belgii – 107. W Polsce – zaledwie 4. W Niemczech w roku 2019 naliczono 216 sporów wokół układów zbiorowych. Strajkujący chcą więcej pieniędzy, a mniej pracy. Czegoś nie rozumiem.

Pobierz naszego
e-booka ,,Czy w ogóle potrzebujesz Lean Management?" bezpłatnie
Teraz ostatni krok. Sprawdź podany mail i kliknij potwierdzenie zapisu do newslettera, by otrzymać kolejnego maila
z bezpłatnym ebookiem.
Spróbuj ponownie. Coś poszło nie tak.

Posłuchaj podcastu 'Lean Management po Polsku",
pełnego wiedzy na temat
świata produkcji.

POSŁUCHAJ  
BEZPŁATNA KONSUltACJA

Początkiem naszej współpracy jest rozmowa

Przekaż kontakt do siebie w tym formularzu. Następnie umówimy się na bezpłatną konsultację, która trwa około 30 minut. Podczas niej omówimy problemy i wyzwania, z jakimi się mierzysz. Wyznaczymy główne cele, z którymi możemy pomóc. Po rozmowie przedstawimy plan Warsztatu, który jest początkiem naszej współpracy.

Dziękujemy. Do 15 minut na Twojej skrzynce powinien pojawić się mail z linkiem do umówienia spotkania. Nie chcesz czekać? Umów spotkanie teraz: Umawiam spotkanie
Spróbuj ponownie. Coś poszło nie tak.